Szukasz czegoś?

Wciśnij enter aby wyszukać wpisaną frazę.

RELACJA - Ferie rodzinne 2011 w San Candido

12 mar 2011

Spędziliśmy wspaniałe 2 tygodnie we włoskich Dolomitach. Było wszystko -  słońce i padający śnieg, świetnie przygotowane trasy i jazda poza nimi, włoski styl bycia w stylu wybitnie pianino, pyszna włoska kuchnia i miłe polskie akcenty w hotelu Löwe, chill out w skibarze
i ostra rywalizacja na tyczkach. Jak zawsze dużo się działo i naturalnie działo się bardzo pozytywnie :)

 

Miejsce

Opuściliśmy nasze ukochane San Martino di Castrozza i tym razem wybraliśmy się do San Candido, w regionie Alta Pusteria.
To nie była rewolucyjna zmiana. I o to chodziło! Równie kameralnie, Monte Elmo górujące nad miejscowością - cudnie.
Niewątpliwym plusem jest lokalizacja ośrodka.
Leży zaledwie 10km od austriackiej granicy, łatwiej tu dotrzeć samochodem, samolotem, a można także pociągiem!

 

Mieszkaliśmy w Hotelu Löwe, położonym u podnóża góry w malutkim miasteczku Versciaco.

 

Oprócz miejsca, zmieniliśmy się też nieco formułę wyjazdu - po raz pierwszy zdecydowaliśmy się
zupełnie odpuścić samodzielne gotowanie i dać się rozpieścić lokalnej kuchni.
I słusznie, bo kucharze Hotelu Löwe nie mają sobie równych! :)

 

Szkolenie

Chętnych do nauki było w tym roku więcej niż kiedykolwiek, więc i nas – instruktorów – przybyło. Stworzyliśmy 8 grup o różnych stopniach zaawansowania. Trafnym pomysłem okazała się zamiana prowadzących między grupami, na którą zdecydowaliśmy się w połowie II turnusu. Po raz pierwszy stworzyliśmy też grupę snowboardową! Kolejny dowód, że wato być otwartym na różne pomysły.
To był FENOMENALNY debiut snowboardowej ekipy, na czele z coachem Szymkiem Najderem!

 

Grupą najmłodszych na zmianę zajmowała się Kasia z Olą oraz Magdą. To był prawdziwy challenge, bo właściwie żaden z 3-4-letnich „skiwojowników” nie stał wcześniej na nartach! Grupy średniozaawansowanych i sportowych wymiataczy ćwiczyły pod czujnym okiem pozostałych instruktorów. Trening giganta (po raz pierwszy na długich tyczkach) odbywał się na zamkniętej, czerwonej trasie,
która pod koniec wyjazdu stawała się areną obozowych zawodów.

 

Profesjonalny sprzęt fotograficzny Olympusa pozwolił nam na wykonanie wspaniałych ujęć zarówno na bramkach jak i poza trasą! Koniecznie zobaczcie galerię z wyjazdu!

 

A po nartach..

też nie narzekaliśmy na nudę! Tuż po zejściu ze stoku na najmłodszych czekały zajęcia plastyczne – powstały m.in. plastelinowe stwory, plakaty, origami oraz portrety brodatego Janka :)

 

Dla nieco starszych były zajęcia z elementami treningu narciarskiego - koordynacyjna „drabinka” znana z jesiennych treningów, chodzenie po slack’u, a także śnieżna piłka nożna!

 

Wieczorami wiecznie uśmiechnięty właściciel Hotelu, Andreas Watschinger (Mr No-Problem!) zapraszał nas na kulinarną ucztę.
To była chwila, na którą czekaliśmy cały dzień! Jedzenie było naprawdę rewelacyjne. A nie ma nic lepszego w zimowy wieczór po dniu pełnym wrażeń od dobrego jedzenia w dobrym towarzystwie. Do późnego wieczora biesiadowaliśmy, delektowaliśmy się
smakami i rozmowami. W ciągu dwóch tygodni poznaliśmy wszystkie chyba specjały włoskiej i tyrolskiej kuchni i oczywiście wyśmienite lokalne wina!

 

W tym ostatnim pomógł nam również Andreas, udostępniając winiarnię w hotelowej piwniczce.

 

Zapraszamy do obejrzenia fotorelacji z wyjazdu!

TURNUS I (12-19.02.2011)

TURNUS II (19-26.02.2011)