Szukasz czegoś?

Wciśnij enter aby wyszukać wpisaną frazę.

RELACJA - Wiosna w San Candido 02-09.04.2011!

11 kwi 2011

Śnieg i jazda w pełnym słońcu na kompletnie pustych stokach. Do tego pozytywne towarzystwo i włoska kuchnia. Czy można chcieć więcej? Wyjazd do San Candido przerósł oczekiwania wszystkich i był mistrzowskim finałem sezonu!


Do znanego już nam z warszawskich ferii Hotelu Löwe wyruszyliśmy w skromniejszej niż zazwyczaj grupie. Spora część chętnych na Snowflake'owy wyjazd wystraszyła się nieco wiosennych roztopów i ostatecznie początek kwietnia spędziła w Polsce. Tymczasem San Candido przywitało nas białymi trasami i wręcz nieprawdopodobną pogodą!

 

 

 

Dzień rozpoczynaliśmy śniadaniem, po którym możliwie jak najszybciej wychodziliśmy na narty. Zalezało nam na czasie, gdyż to w pierwszej części dnia jazda była najprzyjemniejsza. Naturą kwietniowch warunków na stokach jest mocno zmrożony poranny śnieg, który w miare upływu czasu i coraz mocniejszego działania słońca robi się coraz bardziej miękki.

Po energicznej rozgrzewce zabieraliśmy się za szkolenie :) Ćwiczyliśmy technikę skrętu długiego i krótkiego, trenowaliśmy na gigancie, 'skakaliśmy' w snowparku, a nawet próbowaliśmy jeździć na jednej narcie z trudem powstrzymując się od śmiechu! :)
Pod koniec wyjazdu skusiliśmy się też na synchroniczny zjazd całą grupą po czarnej trasie, który omal nie skończył sie gargantuiczna kraksą :)

 

 

Na stokach byliśmy absolutnie sami! Oprócz naszej ekipy doliczyliśmy się w tygodniu zaledwie kilku innych osób, głównie pracowników ośrodka i lokalnych instruktorów, którzy mogli wreszcie pojeździć sobie dla siebie. Mimo to czynne były wszystkie wyciągi, zarówno na stokach Monte Elmo jak i w sąsiednim ośrodku Croda Rossa, gdzie zdecydowaliśmy się trenować giganta.

Pogoda była naprawdę wyborna. Kożuchy i owcze swetry schowaliśmy do plecaków i jeździliśmy w samej bieliznie termicznej. Janek robił zdjęcia swoim Olympusem stojąc na stoku w samym krótkim rękawku. Na przerwie zdejmowaliśmy buty i kaski i przy szklance zimnej lemoniady opalaliśmy się na tarasie podziwiając lokalne szczyty Dolomitów Sesto :) Cud - miód - orzeszki!

 

 

A po nartach pełen chill out. Każdy robił to na co miał ochotę! Graliśmy w badmintona, ćwiczyliśmy równowagę na slack'u, uczyliśmy się jak serwisować narty, i chodziliśmy na zakupy do San Candido. A niektórych po prostu kusił przyjemny chłód apartamentów i wybierali ponarciarską drzemkę :)
Dzień kończyliśmy wyśmienitą kolacją, podczas której Adam z Asią i Pawłem bez przerwy opowiadali dowcipy. Nie bylismy z kamienia - śmialiśmy się do łez :)
Później przy lampce czerwonego wina oglądaliśmy swoje przejazdy i zdjęcia z całego dnia.

 

 

Na koniec wielkie gratulacje dla całej grupy za niesamowite postępy! Z dnia na dzień każdy jeździł coraz lepiej i nawet najbardziej urwiste zbocza Croda Rossa, które na początku wyjazdu wydawały się nie do przejechania, pod koniec szkolenia nie sprawiały nikomu problemów. Gratsy dla Adama za wygranie obozowych zawodów "Nie żałuję" Snowflake Cup, szacunek dla Amelii za niewiarygodny progres w jeździe, ukłony w pas dla Karoli i Asi za imponującą wiarę w siebie, wielkie słowa uznania dla Izy i Pawła za ambitną postawę i chęć do jazdy!

Przepozytywny wyjazd i przepozytywna ekipa! Karola nie żałowała, Iza chodziła wiecznie uśmiechnięta. Nie mogliśmy wyobrazić sobie lepszego sposobu na zakończenie sezonu!! :)
Dzięki wielkie wszystkim i mam nadzieję do zobaczenia w sezonie 2011/2012!! :)