Opuściliśmy ukochane, ale „wysłużone" już Maso Corto i ruszyliśmy dalej na południe, w głąb regionu Trentino. Cel: San Martino di Castrozza, najpiękniejsze miasteczko w całych Dolomitach! Urzeka od pierwszego wejrzenia: atmosferą, otwartością, powalającym widokiem szczytów Palle di San Martino czy wreszcie możliwościami narciarskimi, które poznaliśmy kilka lata temu przy okazji zawodów FIS Carving Cup. Jesteśmy tu co roku, ale ten pobyt będziemy wspominać szczególnie dobrze!
Nowe miejsce, nowe możliwości, nowi instruktorzy, nowe pomysły szkoleniowe, więcej uczestników, większe wyzwanie, więcej pracy... ale tym więcej radości i satysfakcji!
A to dzięki staraniom całej naszej ekipy - 35 kursantom i naszym instruktorom: Zosi Bednarz, Hani Nagalskiej, Natalii Zalewskiej, Michałowi Fryczowi, Magdzie i Jankowi Sołtysowi .
Jednak nie wszystko od zeszłego roku uległo zmianie. Po pierwsze: równie ciepła, pozytywna atmosfera i energia, którą zarażaliśmy się wzajemnie! Po drugie: taka sama, rewelacyjna pogoda i warunki na stokach. Lekki mróz, słońce, dużo (bardzo dużo!) śniegu i świetnie przygotowane trasy!
San Martino di Castrozza oferuje trzy stacje w obrębie miasteczka i dodatkowo, oddaloną o niecałe 10 km, piękną przełęcz Passo Rolle. Już same lokalne stacje - Tognola, Malga Ces i Col Verde - dają właściwie nieograniczone możliwości. Tym bardziej, że Col Verde czynna jest również wieczorem i przy (naprawdę dobrym!) oświetleniu, najbardziej wytrwali mogli jeździć nawet do 22:00. My korzystaliśmy głównie z Tognoli, co bynajmniej nie oznaczało monotonii! Oferuje ona bardzo zróżnicowane, dobrze przygotowane trasy, tereny do bezpiecznego freeride'u, stoki przygotowane specjalnie dla dzieci oraz snowparki. Mieliśmy zarezerwowany stok, gdzie codziennie odbywały się treningi jazdy sportowej na tyczkach dla grup zaawansowanych. A w przerwie - pyyyszne naleśniki z Nutella w Riffugio Tognola!
Po nartach można było się wybrać na lodowisko, basen, boiska, korty tenisowe, na fitness, a nawet na wycieczki na rakietach śnieżnych, itd. Spełnieni sportowo siadaliśmy w lokalnej knajpie, chłonęliśmy pizzę i lokalny klimat.
Standardowo przygotowywaliśmy dla dzieciaków codzienne zajęcia popołudniowe: rysowanie, czytanie, pływanie, treasure hunt po ulicach miasteczka.
Ale to nie był koniec atrakcji! Tydzień naszego pobytu w San Martino zbiegł się akurat w czasie z tygodniem Międzynarodowego Sympozjum Figur Lodowych - fantastycznym festiwalu rzeźbiarstwa w lodzie. W całym miasteczku można było podziwiać niesamowite dzieła artystów z całego świata (ekipy z Turcji, Niemiec, Japonii, Skandynawii), a także włączyć się w zabawę, głosując na rzeźby swoich faworytów!